Flisacy alarmują. Na Dunajcu robi się niebezpiecznie
Polscy flisacy alarmują. Na Dunajcu robi się niebezpiecznie. Lada moment może dojść do tragedii. Wszystko przez Słowaków, którzy po swojej stronie postawili bar i sprzedają z niego alkohol bezpośrednio do pontonów czy tratw.
Bar po stronie słowackiej powstał kilka tygodni temu. Przedsiębiorczy Słowacy postanowili serwować z niego wyskokowe trunki, wprost do tratw i pontonów, spływających Dunajcem. Uraczeni złotym trunkiem, spływając Dunajcem, stwarzają poważne zagrożenie nie tylko dla siebie, ale także innych uczestników.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co flisacy mówią turystom na spływnie Dunajcem?
- To poważny problem, który nasilił się szczególnie w tym roku. Myślę, że prędzej czy później dojdzie tu do tragedii. Pytanie tylko kiedy. Bardzo często widzimy, że uczestnicy spływu, po wypiciu kilku piw, płynąc pontonem stwarzają realne zagrożenie dla innych. Zupełnie niezrozumiałe dla mnie jest także picie alkoholu w trakcie spływu. Nie raz widzę, jak ojciec podaje piwo dziecku, by go na chwilę potrzymało, po czym kosztuje się trunkiem. Jego żona w ogóle nie reaguje. O tragedię nie trudno - mówi Jerzy Regiec - prezes Stowarzyszenia Flisaków Pienińskich.
Sprawdziliśmy i faktycznie. Około 200 metrów przed przystanią nr 2, po stronie słowackiej znajduje się bar zlokalizowany tuż nad wodą. Co chwilę podpływają do niego pontony, z których uczestnicy spływu kupują dla siebie alkohol. Część pije na miejscu, a część zabiera jeszcze w dalszą podróż. Nikt nie widzi w tym zagrożenia. A powinien. Po alkoholu refleks jest o wiele gorszy, a to może powodować niebezpieczne sytuacje na bystrym nurcie Dunajca.
Czy na prawdę musi dojść do tragedii by ktoś z tym coś zrobił? Może polskie władze zainterweniują u władz słowackich i wymuszą by bar z alkoholem serwującym go wprost do pontonów został zamknięty lub przeniesiony w inne miejsce?
